W 2017 roku ukazała się książka autorstwa Pawła Czado pt. „Górnik Zabrze. Opowieść o złotych latach”. Jest to nie tylko historia sukcesów jednego z najlepszych klubów piłkarskich Europy, ale również – jak czytamy na stronie Wydawnictwa Agora – niesamowita opowieść o czasach, gdy brakowało wszystkiego, a w walce o największe trofea musiała wystarczyć siła charakteru, brawura i niczym nie skrępowana radość z gry.
Co zostało z tego Górnika? Wydaje się, że niewiele. Dzisiaj siła charakteru głównie dotyczy jego kibiców, którzy od lat pozostają wierni swojemu klubowi, będąc z nim na dobre i na złe. Dzieje się tak wbrew jakiejkolwiek logice, a przede wszystkim wbrew temu, w jaki sposób zarządzany jest klub. Od lat brakuje pieniędzy na rozwój drużyny, pozwalający na powrót Górnika na szczyt tabeli.
W działaniach zarządzających klubem można dostrzec swoisty chaos, którego nie są w stanie uporządkować decyzje głównego akcjonariusza – Miasta Zabrze. W ostatnim okresie Górnik Zabrze jest przedmiotem coraz większej liczby publikacji, traktujących jednak prawie wyłącznie o zmianach trenerów i zarządu klubu. Wydawało się, że asumptem do zmian będzie obecność i gra Lukasa Podolskiego, który wywiązał się z onegdaj złożonej obietnicy.
Warto przypomnieć, że ten zawodnik, w istocie żywa legenda piłki nożnej, zdobywca Pucharu Świata i wielu innych trofeów, wskazując na swoje oddanie klubowi, zapowiedział zakończenie kariery piłkarskiej właśnie w Górniku Zabrze. Raz dane słowo zmaterializowało się w 2021 roku, kiedy to został on jego zawodnikiem.
Dlaczego zatem Górnik Zabrze nie potrafi zdyskontować wszystkich swoich atutów, których mu przecież nie brakuje? Wolę walki i energię do gry niewątpliwie daje Lukas Podolski. Górnik ma niestrudzoną rzeszę kibiców, którzy wielokrotnie wspierali piłkarzy, wypełniając stadion przy Roosevelta nawet w gorszych chwilach, gdy Górnicy na jeden sezon musieli pożegnać się z najwyższą klasą rozgrywkową.
Wydaje się, że miasto nie ma koncepcji na zmianę tej sytuacji. Wypada zauważyć, że jedyna aktywność ze strony władz miasta ogranicza się do periodycznego dotowania klubu, mającego wyłącznie zapewnić jego trwanie, zaś podejmowane przez właściciela decyzje personalne zupełnie nie idą w parze z realizacją jakiejś spójnej koncepcji rozwoju. W aspekcie finansowym sytuacja Górnika Zabrze wygląda wręcz katastrofalnie – ponad 145 mln zł skumulowanej straty, przeszło 34 mln zł ujemnego kapitału własnego mówią same za siebie.
Choć prowadzenie klubu sportowego nie jest łatwym biznesem, to jednak nawet przykład z zabrzańskiego podwórka wskazuje, że nie jest to niemożliwe. Wystarczy spojrzeć na drużynę piłki ręcznej, także Górnika Zabrze, która zarządzana przez prywatnego inwestora od lat lokuje się w krajowej czołówce. W tym roku zabrzańscy szczypiorniści zdobyli brązowy medal Mistrzostw Polski, uzyskując prawo gry w europejskich pucharach.
Jej właścicielem jest zabrzański biznesmen – Bogdan Kmiecik, który w Zabrzu zbudował od podstaw świetnie prosperujący zakład produkcyjny – NMC Polska – zajmujący się produkcją materiałów izolacyjnych ze spienionego kauczuku i polietylenu. Dzisiaj Bogdan Kmiecik jest jednym z udziałowców ogólnoświatowego koncernu NMC International, operującego w 120 krajach.
To właśnie między innymi on oraz kilka innych osób było ostatnio wymieniane jako potencjalnie zainteresowani nabyciem od miasta większościowego pakietu akcji. Ludzie od lat związani z klubem mówią wprost – największym problemem może okazać się wpływ Górnika Zabrze na lokalną politykę. Zdaniem niektórych, sprawowanie władzy nad klubem jest kluczem do wygrania lokalnych wyborów. Ale są i inne głosy.
To prawda, że takie myślenie było, jest i zawsze będzie – stwierdza pragnąca zachować anonimowość osoba związana z klubem. Problem w tym, że przy tym poziomie sportowym, który trudno będzie poprawić bez zewnętrznego inwestora, los może okazać się przewrotny, zaś klub może się stać prawdziwym problemem wyborczym – dodaje. – Serce kibica potrafi wybaczyć wszystko, ale dotyczy to tylko piłkarzy i sztabu trenerskiego, oczywiście jeśli w grze widać siłę charakteru, brawurę i radość z gry – stwierdza.
Wiadomo jednak, że w dzisiejszym, profesjonalnym sporcie potrzeba jeszcze pieniędzy. – Miasto nigdy nie będzie dysponowało takimi środkami, które pozwolą na wprowadzenie drużyny na szczyt. Proszę pamiętać, iż przy tylu potrzebach społecznych, każda wydana na piłkę złotówka musi być przemyślana, szczególnie, że chodzi o dysponowanie środkami publicznymi – stwierdza związany z magistratem rozmówca. Dodaje, że zasadność finansowania klubu wynika chociażby z wartości marketingowej i reklamy miasta. – Przecież, jak klub przejdzie w prywatne ręce, to i tak nazwa się nie zmieni – wskazuje jeden z pytanych o to przez nas zabrzan. – Mówisz Zabrze, myślisz Górnik Zabrze. Z tego miasto jest znane w całej Polsce – dodaje.
Pragnąca zachować anonimowość osoba związana z klubem stwierdza – pieniądze miejskie są ważne, ale to tylko wegetacja. Jeśli dobrze pójdzie, zadomowimy się na dłużej w dole tabeli. Jeśli źle – ponownie spadniemy. – Bez inwestora, który poza finansami zapewni realny pomysł na rozwój klubu, czarno widzę przyszłość Górnika. Pytamy więc również o samego Bogdana Kmiecika. – Prezes Kmiecik pokazał, że można. Z upadającego klubu piłki ręcznej zrobił topowy klub Superligi. Najistotniejsze jest to, że zrobił to bez wsparcia państwowych firm, na które mogą liczyć na przykład drużyny z Płocka czy Puław. – Fajnie byłoby, gdyby osoba takiego formatu zechciała się zaangażować również w przyszłość piłkarskiego Górnika – dodaje.
Po zeszłotygodniowe porażce Górnika z Jagiellonią i remisie z Lechem Górnicy zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. To wprawdzie początek sezonu, więc nic wielkiego jeszcze z tego nie wynika. Ale to już kolejny sezon, w którym serca kibiców drżą o wynik i przyszłość klubu. Najbliższy czas pokaże, jak postąpią włodarze miasta. Należy im życzyć rozważnych i mądrych decyzji, które finalnie pozwolą odświeżyć dawny blask chwały tego zasłużonego dla całej polskiej piłki nożnej klubu.