15-letni gliwiczanin na podium! Dryland '2015
W dniach 14-15 listopada w mikołowskiej dzielnicy Kamionka odbyły się Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Wyścigach Psich Zaprzęgów Dryland '2015. W kategorii juniorów młodszych męskich w canicrossie młody gliwiczanin, Mateusz Kardas zajął 3. miejsce.
Canicross to dość młoda dyscyplina należąca do grupy sportów psich zaprzęgów. Tyle, że zamiast sań czy wózka ciągniętego przez psy, na końcu linki znajduje się człowiek. Sukces gwarantuje dobra współpraca jednego z drugim. 15-latek trenuje razem z całą rodziną – Kochamy to, co robimy. Każdy z nas ma inną kategorię. To nasza pasja, od 6 lat trenujemy indywidualnie. Ćwiczymy na gliwickim lotnisku, bo tam jest duża przestrzeń – mówi tata Mateusza, Roman Kardas
Sylwester Walczuk: przed nami bardzo ważny pojedynek
W najbliższą sobotę do Gliwic zawitają koszykarze Wisły Kraków, by zmierzyć się w walce o ligowe punkty z naszymi Akademikami. Sama marka Wisły jest wystarczającym magnesem, aby przybyć w tym dniu do hali położonej przy ul. Akademickiej 26. Zdaniem Sylwestra Walczuka, to spotkanie może zadecydować o układzie w tabeli na kilka kolejek.
Przed nami bardzo ważny pojedynek z kilku powodów. Wynik może mieć istotny wpływ na końcowy układ tabeli. Wisła jeszcze nie wygrała na wyjeździe, my natomiast po wyśmienitym meczu inauguracyjnym nie potrafimy zbudować odpowiedniej twierdzy na Osirze. W końcu, co chyba najbardziej oczywiste przygotowujemy się i chcemy wygrywać z każdym, szczególnie u siebie. Ewentualna wygrana pozwoli nam też złapać drugi oddech i podskoczyć w górę tabeli – mówi Sylwester Walczuk, trener koszykarzy KS AZS Gliwice
źródło i foto: AZS Gliwice
Pokaz kapitalnej siatkówki w pierwszym secie
Siatkarki AZS Gliwice powoli stają się specjalistkami od wygrywania w tie-breakach. W sobotę po raz trzeci z rzędu w lidze wygrały mecz po pięciosetowej walce. Po pierwszej części tego pojedynku nie zapowiadało się jednak, że o zwycięstwo będzie trzeba się bić ponad dwie godziny.
– Powinniśmy ten mecz wygrać 3:0. Pierwszy set to pokaz kapitalnej siatkówki w naszym wykonaniu. Rywalki nie miały nic do powiedzenia. Czym dłużej trwał ten mecz, tym więcej niedokładności było w naszej grze. Drugiego seta też wygrywamy, ale już nie wszystko funkcjonowało jak należy. W trzecim i czwartym secie zabrakło nam konsekwencji, brakowało przyjęcia, źle graliśmy w bloku, rywalki nas „zakiwały” w tych wygranych przez nich partiach. Na szczęście w tie-breaku wróciliśmy do tego, co graliśmy w pierwszym secie – ocenia to spotkanie doc. Krzysztof Czapla,
Mimo słabszych momentów w tym meczu, szkoleniowiec Akademiczek był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. – Generalnie zagraliśmy dobry mecz. Karpaty były przecież od nas zdecydowanie wyżej w tabeli. To też jest drużyna ograna i doświadczona na tym poziomie. Myślę, że ta wygrana jest niespodzianką dla wszystkich, a byłaby większa, gdybyśmy wygrali za trzy punkty. Takie mecze pokazują, że stać nas na walkę z każdą drużyną – podkreśla trener siatkarek z Gliwic. Drużyna przeżywała trudny moment, kiedy z powodu kontuzji boisko musiała opuścić Marta Szajer, jedyna libero w drużynie. – To rzeczywiście mocno nam pomieszało szyki. Dziewczyna, która ją zastąpiła zagrała tam z konieczności. Dobrze, że Marta wróciła na piąty set, to przeważyło w tie-breaku szalę na nasza korzyść. Czekamy na powrót Darii Anton, wtedy będziemy mieli dwie libero – zaznacza szkoleniowiec. Kolejny, dobry występ zanotowała też Patrycja Drożdzińska. – Drożdzińska staje się takim „czarnym koniem”. Grała drugi mecz na przyjęciu. Różnie to przyjmowanie jej wprawdzie wychodzi, bo raz lepiej, raz gorzej, ale jest niezła w ataku i robi dużo dobrej gry. Zawodniczka bardzo pozytywnie się rozwija – chwali swoją podopieczną – Krzysztof Czapla.
Przyjęcie to wciąż pięta achillesowa Akademiczek, co próbowały wykorzystać rywalki – Ciągle mamy problem z tym elementem gry i nie ma się co łudzić, że szybko się to zmieni, bo w zespole brak typowych przyjmujących. Na początku sezonu nie brak było głosów, że AZS Gliwice będzie jednym z kandydatów do spadku. Tymczasem, po 7. kolejkach gliwiczanki są w górnej części tabeli. Cieszę się z tych ostatnich wygranych spotkań, bo potwierdziły, że idziemy w dobrym kierunku. Nie ma już przeciwnika w tej lidze, z którym nie potrafimy nawiązać walki. Nie jesteśmy tym przysłowiowym chłopcem do bicia. A proszę zauważyć, że w naszej drużynie też są młode zawodniczki. Pietrek czy Sowisz to dwudziestolatki. One dopiero nabierają doświadczenia. Trudno było wymagać od tej drużyny, aby od razu walczyła o czołówkę. Czas pracuje teraz na naszą korzyść. Z każdym tygodniem będziemy jeszcze lepszą drużyną – podkreśla na koniec doc. Krzysztof Czapla.
źródło i foto: biuro prasowe KŚ AZS Gliwice
Zacięta rywalizacja. GTK przerywa czarną serię
Koniec czarnej serii GTK. Gliwiczanie pokonali na własnym parkiecie Biofarm Basket Poznań 61:52 i znów zaczęli się liczyć w walce o play off. Rywale, mimo że to absolutny beniaminek rozgrywek I ligi, w kilku spotkaniach już pokazali, że należy się z nimi liczyć. Nie inaczej było również w Gliwicach. Biofarm Basket, choć to zespół w głównej mierze złożony z bardzo młodych koszykarzy przez wiele minut trzymał się niezwykle blisko GTK i spowodował, że gospodarze praktycznie do samego końca musieli walczyć o komplet punktów. Gliwiccy szkoleniowcy, by ograniczyć poczynania najbardziej doświadczonego koszykarza w szeregach gości, Adama Metelskiego od pierwszych minut desygnowali do gry Piotra Konska.
Środkowy GTK za zadanie miał przede wszystkim uprzykrzać życie swojego rywalowi i choć to koszykarza mający za sobą grę w ekstraklasie był najskuteczniejszym zawodnikiem Biofarmu Basket w przekroju całego spotkania, to ostatecznie center miejscowych wypełnił swoje zadanie i nie pozwolił swojemu vis-a-vis w pełni rozwinąć skrzydeł. GTK rozpoczęło rywalizację od mocnego uderzenia, bo po nieco ponad trzech minutach gry prowadziło już 7:0. Goście mieli spore problemy ze skutecznością, a dodatkowo dobrze w defensywie spisywali się miejscowi. Bloki Wojciecha Frasia i Piotra Konska były ozdobą pojedynku.
Wynik po stronie przyjezdnych otworzył dopiero najskuteczniejszy strzelec Biofarmu Basketu w tym sezonie, Piotr Wieloch. Rękę na pulsie trzymał jednak Piotr Pluta, który wykorzystując swoje doświadczenie umiejętnie się ustawiał i powiększał dorobek swojego zespołu (17:9). Gospodarze prowadziliby jeszcze wyżej, gdyby nie dobra dyspozycja Metelskiego, który w końcu znalazł sobie miejsce na parkiecie do zdobywania punktów i w ciągu pierwszych 10 minut gry zdobył sześć „oczek” z 11 jakie zdobyli zawodnicy z Poznania. Drugą część spotkania celną „trójką” otworzył Jakub Załucki, ale były to miłe złego początki. Biofarm Basket zaczął stosować agresywną obronę na całym boisku i próby złapania gospodarzy przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Kilka takich zagrań przyniosło skutek i przyjezdni dość szybko doprowadzili do wyrównania (20:20). Po rzucie z dystansu Jakuba Fischera koszykarze z Poznania wyszli nawet na prowadzenie (22:23), ale jak się później okazało było to ich ostatnie prowadzenie w tym meczu. Tomasz Wróbel i Pluta kolejnymi celnymi próbami zza linii 6,75 m przywrócili spokój w szeregach gospodarzy (33:28).
O losach pojedynku miała rozstrzygnąć druga połowa, czy coś czego w Gliwicach ostatnio bardzo się obawiano. Tym razem GTK rozpoczęło trzecią kwartę w doskonałym stylu. Siedem punktów zdobytych z rzędu za sprawą Wojciecha Frasia i Wróbla spowodowały, że miejscowi znów prowadzili różnicą dziewięciu punktów (39:30). Jakby tego było mało, Biofarm Basket zaliczył kolejny przestój przez ponad pięć minut nie zdobywając ani jednego punktu. W końcówce znów jednak goście z Poznania podkręcili tempo i po dwóch rzutach wolnych Metelskiego zniwelowali straty do trzech „oczek” (45:42). Mogli tracić jeszcze mniej, ale dwukrotnie pomylił się Tomasz Smorawiński.
W ostatniej części spotkania obserwujemy zacięta rywalizację. GTK cały czas prowadzi kilkoma punktami, ale kiedy trafia Metelski znów robi się niebezpiecznie (50:48). Na całe szczęście dla gliwiczan zdobywania punktów wzięli na swoje barki Wróbel i Fraś, co pozwoliło znów odskoczyć (54:49). Goście próbowali niwelować straty rzutami z dystansu, ale te były niecelne. Kiedy po drugim niecelnym rzucie wolnym Pluty skuteczną dobitką popisał się Łukasz Bodych (57:49) stało się jasne, że już nic nie będzie w stanie odebrać dwóch punktów miejscowej drużynie.
GTK już w najbliższą środę zagra u siebie z Legią Warszawa. Początek meczu o 18.
źródło i foto: GTK Gliwice
Piast Gliwice znów przejął kontrolę nad boiskiem!
Kolejny mecz – kolejna wygrana! Po piętnastu kolejkach Piast ma na koncie trzydzieści cztery punkty. Jak na lidera przystało Niebiesko-Czerwoni kontrolowali przebieg spotkania. Od sześciu lat nie było w polskiej ekstraklasie zespołu, który uzbierałby aż tyle punktów po pierwszej rundzie sezonu.
Po znakomitej wrzutce piłki w pole karne strzał oddał Martin Nespor. Bartłomiej Drągowski obronił to uderzenie, ale przy kolejnym podaniu Bartosza Szeligi i strzale Mateusza Maka Drągowski był bez szans! Przy drugim trafieniu Mateusz Mak zamiast zdobyć bramkę asystował! Po rzucie rożnym piłka trafiła przed pole karne, a Mak zagrał ją szybko do Kornela Osyry, a obrońca Piasta technicznym uderzeniem umieścił futbolówkę w siatce!
To nie było jednostronne starcie. Oba zespoły dążyły do zdobycia trzech punktów z równie dużą determinacją, ale to gliwiczanie byli konkretniejsi i skuteczniejsi. Cały zespół zaprezentował organizację gry na najwyższym poziomie, ale nie bez znaczenia były interwencje Jakuba Szmatuły. Może nie było ich wiele, ale za każdym razem – a szczególnie raz w pierwszej połowie – golkiper z Okrzei zaprezentował klasę światową! Mimo wszystko Piast miał kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Za piłkarzami Piasta pojechali kibice Niebiesko-Czerwonych, których wspierali fani BATE Borysów. Świetny doping poniósł zawodników z Okrzei do dobrej gry i zwycięstwa w Białymstoku.
źródło i foto: Piast Gliwice
„Liczne skargi, zaległości” Miasto wypowiedziało umowę
Hala przy ul. Chorzowskiej to jeden z czterech takich obiektów wybudowanych w ostatnich latach przy gliwickich szkołach. To także kolejny obiekt sportowy wzniesiony przez miasto, którym zarządzać miała prywatna firma. Budowa czterech hal kosztowała łącznie około 46 milionów złotych, wydzierżawienie obiektów prywatnym podmiotom umożliwiło odzyskanie przez miasto podatku VAT.
Umowa dzierżawy hali sportowej przy ul. Chorzowskiej 5 została jednak przez miasto rozwiązana. Jak przekazał nam Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta, dotychczasowy zarządca – spółka Endorfina – nie wykonywał należycie ciążących na nim obowiązków. Do urzędu trafiały liczne skargi, miedzy innymi rodziców dzieci i młodzieży korzystających z hali. Dzierżawca zalegał również z należnym miastu czynszem. Pomimo wielokrotnych wezwań do usunięcia nieprawidłowości i zapewnień ze strony spółki o tym, że zostaną one naprawione sytuacja nie ulegała poprawie.
– Nie warto może byłoby o tym mówić, bo takie sytuacje się niestety zdarzają, ale pojawił się kolejny problem. Dzierżawca, na co wskazuje jego zachowanie, nie zamierza zwrócić hali właścicielowi. Nie pozostało więc nic innego jak tylko wdrożenie działań zmierzających do odebrania bezprawnie zajmowanego obiektu. – komentuje sytuację Jarzębowski.
Spółka Endorfina od 31 października 2015 r. straciła jakiekolwiek prawo do wynajmowania hali komukolwiek i czerpania z tego tytułu pożytków z nieruchomości.
Nieprzerwane pasmo porażek. GTK bez formy?
Po pierwszej połowie wydawało się, że GTK kontroluje przebieg wydarzeń na parkiecie i zdobędzie w Kłodzku komplet punktów. Niestety, po raz kolejny w drugiej części gry gliwiczanie zaprezentowali fatalną dyspozycję i ostatecznie to Zetkama Doral Nysa mógł się cieszyć z drugiego zwycięstwa w sezonie.
Piast Gliwice – Zagłębie Lubin. Galeria zdjęć z meczu
Kliknij w zdjęcie żeby zobaczyć je w pełnym rozmiarze.
Mecz na gliwickim stadionie. Będą problemy z parkowaniem?
31 października, o godzinie 15:30 Piast Gliwice zmierzy się na gliwickim stadionie z Zagłębiem Lubin. W związku z tym osoby wybierające się o tej porze na cmentarz przy ul. Lipowej mogą mieć problemy z parkowaniem. Zapewne pojawi się wiele pojazdów z kibicami. Możliwe, że będą też tworzyć się spore korki.
Prestiżowe Złoto Shoguna dla zawodnika AZS Gliwice!
VII edycja turnieju judo „O Złoto Shoguna” za nami. W niedzielę (25 października) w hali Ośrodka Sportu Politechniki Śląskiej w dwóch kategoriach wagowych:„małe open” (do 75 kg) i „duże open” (+75 kg) zmierzyli się najlepsi zawodnicy z kraju i kilku gości z zagranicy. Patronat nad zawodami objął Zygmunt Frankiewicz. Mamy wielki powód do dumy, ponieważ Kamil Niedziela (AZS Gliwice), medalista mistrzostw Polski, reprezentant kraju na turniejach międzynarodowych, zwyciężył w kategorii „duże open” +75 kg.
W krótkiej przerwie między walkami eliminacyjnymi a finałowymi uhonorowano mastersów gliwickiego judo, którzy niedawno z powodzeniem walczyli na mistrzostwach świata w Holandii. Wyróżnienia otrzymali: Waldemar Żukrowski (zdobył tytuł mistrza świata masters), Bartosz Garsztecki (brązowy medalista tej imprezy) oraz Sebastian Laskowski (mistrz Polski masters 2015 i mistrz Europy masters).