Robię swoje …
Wywiad z Prezydentem Gliwic Zygmuntem Frankiewiczem
Człowiek uczy się całe życie, czego w 2012 roku nauczył się Zygmunt Frankiewicz?
To tylko utrwalanie wiedzy, potwierdzenie tego co wiedziałem wcześniej, czyli robić swoje, wcześniej pytać, konsultować a jak już się podejmie decyzję to ją realizować nawet jeśli jest niepopularna. To się sprawdza, dzięki temu są sukcesy gliwickiego samorządu, w 2012 moim zdaniem było ich sporo. To nie są jakieś fajerwerki tylko ciężko wypracowane przez lata wyniki. Właśnie ta konsekwencja, możliwość stabilnej pracy przez długi czas daje dobre efekty.
O sukcesach jeszcze porozmawiamy. Opozycja często zarzuca, że nie prowadzi pan dialogu z mieszkańcami. Wygląda to tak: Prezydent Frankiewicz rozlicza się z poprzedniej kadencji, przedstawia program na kolejną, wygrywa i konsekwentnie program realizuje nie oglądając się na nikogo. To jak to jest z tym konsultowaniem?
To jest tylko opinia. Wszystko co robię jest konsultowane. Od początku mojej pracy w Urzędzie robione są badania opinii publicznej. To co mamy zamiar robić jest sprawdzane na wstępnym etapie w sposób reprezentatywny. Z badania opinii publicznej można się dowiedzieć co ludzie na dany temat naprawdę sądzą. Konsultacje, nawet te zrobione na tak ogromną skalę jak te w sprawie PODIUM, mogą nie być tak wiarygodne jak badania. W konsultacjach idą zwolennicy, przeciwnicy i do końca nie wiadomo kto się bardziej zmobilizował. Przed podjęciem decyzji jest cała procedura przygotowania i tu jest wręcz standardem zbieranie opinii różnych osób. Konsultuję bardzo szeroko, wszystko, korzystam z kontaktu ze środowiskami, które chcą te opinie wyrażać. Niekoniecznie to widać z zewnątrz, nie wszyscy o tym wiedzą bo to jest „kuchnia”. Jak nie można zarzucić czegoś konkretnego to się zarzuca rzeczy, które nie można które są trudne do sprawdzenia. Z tym trudno walczyć.
Sprawa lip przy Mickiewicza to tylko pojedyncza wpadka?
Nie ma żadnej wpadki.
Oświadczenie ZDM zostało przez mieszkańców bardzo źle odebrane. Było aroganckie – „nie będziemy z Wami dyskutować, robimy swoje”.
Absolutnie nie. Było uczciwe. Co chciano robić? Chciano konsultować realizację, bądź nie, rzeczy, które wprost wynikają z przepisów ustawowych. Wiadomo, że urzędnik musi przestrzegać prawa. Zapytamy mieszkańców czy chcą zachować lipy, oni powiedzą, że chcą a my je zetniemy. To mniej więcej do tego się sprowadza. Urzędnik na tym szczeblu nie może podjąć innej decyzji niż usunięcie zagrożenia, które zostało potwierdzone ekspertyzą. ZDM musiał się odnieść do stwierdzonego zagrożenia, musiał podjąć kroki w kierunku wycinki drzew, które zagrażają bezpieczeństwu. Mnie osobiście bardzo zależało aby te lipy nie były ścinane, ale nie mam tutaj żadnej mocy sprawczej.
Wróćmy do konsultacji, czy frekwencja na poziomie 6% jest sukcesem?
Ja chciałbym żeby było znacznie więcej…
Dziesięć?
Dziesięć to było założenie przy którym wynik byłby absolutnie wiążący. W konsultacjach dotyczących DTŚ, które były dużo wygodniejsze bo można było głosować przez internet, wzięło udział niewiele ponad 2 tysiące osób, do urn w sprawie PODIUM poszło ponad 9 tysięcy, więc jak na konsultacje to jest rewelacyjnie dobry wynik.
Dziewięć to nie dziewięćdziesiąt, wciąż nie nauczyliśmy się zabierać głosu w sprawach ważnych dla miasta?
Nasze bieżące doświadczenia nie są budujące. To co się dzieje w Radzie Miejskiej może zniechęcać do demokracji lokalnej. Rada fatalnie funkcjonuje i obniża loty bardzo wyraźnie. Byliśmy takim samorządem, od którego wszyscy się uczyli, wzorowali się na nas, teraz wstyd powiedzieć, ale nikt nie może się na nas wzorować, wręcz przeciwnie – traktować to, co się dzieje u nas, jako przestrogę.
Wiadomo, że przeciwników łatwiej się mobilizuje niż zwolenników ale chyba spodziewał się pan lepszego wyniku niż tylko 60% poparcia dla budowy Podium?
Tak jak pan powiedział przeciwników łatwiej zmobilizować. Mam przeciwników, którzy co jakiś czas organizują spektakularne akcje. Akcja referendalna z ubiegłego roku była prowadzona między innymi z hasłami przeciwko PODIUM, więc łatwo było tych przeciwników zmobilizować do wzięcia udziału w konsultacjach i zagłosowaniu przeciwko. Poza tym decyzja była autentycznie trudna i ja się nie dziwię, że są ludzie, którzy uważają, że to nie jest najlepszy pomysł, w związku z czym konsultacje mogły wypaść naprawdę bardzo różnie. Absolutnie nie miałem pewności, że większość będzie za. Wynik z mojego punktu widzenia jest jednoznaczny. Wynik, w którym głosy rozłożyły by się mniej więcej po połowie stanowiłby dużo większy problem w podjęciu decyzji. Jednak 62 do 38 można traktować jako wynik jednoznaczny.
Są jakieś inwestycje, które budowa PODIUM zatrzyma?
Może zatrzymać pewne drobne rzeczy w przyszłości, nie teraz. Gliwice przez wiele lat bardzo szybko się rozwijały i ta dynamika nie zostanie zahamowana. Budowę PODIUM nikt nawet nie powinien odczuć, gdyż budowane będzie z kredytu długoterminowego, z resztą na rewelacyjnych warunkach, taniej, niż gdybyśmy budowali z własnych na kupce złożonych pieniędzy. Hala widowiskowo-sportowa ma służyć pokoleniom więc powinna przynajmniej w części być budowana z ich udziałem. Jeśli kredyt będzie spłacany przez lata w niewielkich transzach, to może być dla przyszłych budżetów wręcz mało zauważalny.
Zna pan zarówno Adama Matusiewicza jak i Mirosława Sekułę, czy zamiana tego pierwszego na drugiego w fotelu marszałka województwa to byłaby dobra wiadomość dla Gliwic?
Zobaczymy, to są dwie zupełnie inne osoby. Z marszałkiem Matusiewiczem, chociaż robił nam, jak wiadomo, problemy z Podium to współpracowało się bardzo dobrze i ja jego, jako marszałka, oceniam bardzo wysoko. Jak będzie z Mirosławem Sekułą? zobaczymy, znamy się dość dobrze – to jest na pewno profesjonalista.
Jakie przełożenie na funkcjonowanie spółek miejskich ma prezydent? Gdyby się okazało, że są jakieś nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu, a pojawiły się ostatnio zastrzeżenia co do powoływania tzw. spółek córek czy składu rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Remontów Ulic i Mostów?
Nie zamierzam twierdzić, że znam się na kierowaniu ruchem lepiej niż fachowcy z Zarządu Dróg Miejskich więc nie będę im mówił jak mają to robić. To jest jednostka budżetowa, jeśli są jakieś skargi to je rozpatruję, natomiast nie steruję ręcznie i tego na pewno nie zamierzam robić. W spółce takiej jak PRUiM jest to zupełnie ewidentne ponieważ tutaj Kodeks spółek handlowych jest decydujący. Ten kodeks przypisuje pewne uprawnienia właścicielowi, radzie nadzorczej i zarządowi, wszystko jest czyste i czytelne. Te zarzuty są obliczone na nieznajomość zasad funkcjonowania firm komunalnych, można w ten sposób ogłupiać ludzi. Miasto jest właścicielem PRUiM co nie oznacza że prezydent ma wydawać polecenia prezesowi. To jest kompletny absurd. Ta spółka w zdecydowanej większości pozyskuje zlecenia i pieniądze poza miastem. Ma pieniądze i rozwija się tylko dlatego, że jest bardzo dobrze zarządzana. To, że tworzy spółki-córki wynika z jej normalnej działalności gospodarczej. Ma rewelacyjne wyniki nie dlatego, że ma zlecenia od miasta, ale dlatego, że wygrywa na bardzo konkurencyjnym rynku. Skład rad nadzorczych? To tak jakby prywatnemu przedsiębiorcy próbować narzucić kogo ma sobie dobierać do rady czy zarządu.
Zastrzeżenia wzbudza sytuacja, w której te same osoby piastują stanowiska w kilku podmiotach jednocześnie czerpiąc z tego tytułu korzyści finansowe.
Jeśli ktoś prowadzi firmę i ma tak świetne efekty, pilnuje spółek-córek będąc w radach nadzorczych, to uznaję to za naturalne działanie. Co dla gliwiczan jest istotne?
Żeby za małe pieniądze mieć bardzo dobrą jakość usług i żeby miasto było jak najbogatsze. To właśnie realizujemy. Generalnie mamy jednoosobowe zarządy, trzyosobowe rady nadzorcze, taniej się nie da. Spółki mają świetne wyniki, my ich nie finansujemy, to one przynoszą pieniądze do miasta. Czego tu jeszcze można oczekiwać? To jest taki krańcowy populizm. Nikt nie pokazuje ile zarabia trener czy piłkarze Piasta, podczas gdy los mieszkańców jest w większym stopniu zależny od prezesa spółki niż piłkarzy.
Co mieszkańców czeka w tym roku, będą jakieś niespodzianki?
Spodziewane kłopoty.
Budowa DTŚ?
To jest zdecydowany kłopot – duża budowa w śródmieściu. Teraz zamknięta jest DK88, widać jakie to kłopoty sprawia i jeszcze 10 miesięcy nas to czeka. Za chwilę DTŚ spowoduje zamknięcie sąsiedniego wiaduktu na DK88 i znowu tam będą kłopoty. DTŚ będzie budowana równolegle na całym odcinku, nie ma możliwości żeby ona była kupowana po kolei dlatego że na tak ogromną inwestycję wykonawca ma dwa lata to jet tak mało że nie da się tego budować szeregowo. Czeka nas jeszcze sporo różnych rzeczy, w większości dobrych, te kłopoty są przejściowe po to żeby później było dużo lepiej. Z problemami tymi najtrudniejszymi udało nam się poradzić więc wierzę, że z tymi które zostały też sobie poradzimy.
Dziękuję za rozmowę
Dziękuję