Zabrzańska rzeczywistość jest jaka jest i nas bynajmniej nie zaskakuje. Ledwo ruszył kolejny etap Metroroweru, a już mamy pierwsze „sukcesy”. Nowe stacje rowerowe zaczęły przyciągać nie tylko miłośników jazdy na dwóch kółkach, ale i… miłośników demontażu.
Mowa konkretnie o stacji na Janku, Wszystko działo się błyskawicznie. Firma Nexbike dostarczyła nowe rowery, mieszkańcy zdążyli już zarejestrować swoje pierwsze przejażdżki, a tu nagle – puff! – rowery zaczęły wyparowywać. Przednie koła, kierownice, siodełka… Zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A może raczej – zręcznych rączek lokalnych magików.
Kto zapłaci za zniszczone rowery
Jaki będzie finał tej historii? Prosty, wyjaśnia rzecznik prasowy Nextbike. – Nasze zespoły serwisowe zabrały te rozkradzione rowery do naprawy, a w międzyczasie na ulice Zabrza trafią po prostu nowe jednoślady. Jest to usługa, którą mamy wpisaną w charakter tego systemu, miasto nie będzie stratne na tych kilku rowerach – uspokaja w rozmowie z SILESIA TV Marcin Sałański.
Nie wszyscy jednak przyjmują te wydarzenia z takim spokojem. – Ręce opadają po tym, co wydarzyło się na Janku. Ktoś rozebrał część rowerów miejskich, a następnie ukradł połowę. A za pół roku będą narzekania, że nie mamy rowerów miejskich. Jak ma być dobrze, skoro ktoś nawet dopuszcza się kradzieży rowerów miejskich? – pyta oburzony radny Sebastian Dziębowski. No właśnie, jak ma być dobrze? Może trzeba zamontować przy stacjach kamery?
fot. FB/ Sebastian Dziębowski – ZIS Zabrzańska Inicjatywa Społeczna