Pijany żołnierz groził Romom, miał w ręku pistolet na kulki

W połowie lipca doszło do nietypowego incydentu z udziałem 43-letniego żołnierza na urlopie. Mieszkający na ul. Buchenwaldczyków Romowie najedli się strachu.

Akcja miała miejsce w samo południe. W jednej z dzielnic Zabrza zjawił się mężczyzna ubrany w moro. Niepokój mieszkańców wzbudził pistolet, który dzierżył, jak się później okazało znany im wcześniej, Marcin K.

– Wbiegliśmy do domu, byliśmy w wielkiej panice. Kazałam, żeby dzieci siadły na łóżku, żeby nic nie robiły tylko siedziały. Wtedy szybko podeszłam do okna i zobaczyłam, jak on klęka, zajmował pozycję strzelca – relacjonuje dla Uwaga! świadek wydarzenia.

Sprawa niezwłocznie zgłoszona została policji. Jednak do tego czasu mężczyzna zdążył zostać pobity przez lokalsów, którzy bardzo dobrze go znali. „Byliśmy przyjaciółmi. Zabierał nas i młodzież, a potem jechaliśmy na strzelnicę. Uczył nas, jak obchodzić się z bronią i jak strzelać” tłumaczy reporterom Uwagi Daniel Ondycz ze stowarzyszenia na rzecz społeczności romskiej „Amarodrom” w Zabrzu.

Gdy na miejsce dotarli policjanci, żołnierz wymagał opieki medycznej. Okazało się, że „broń”, którą straszył Romów był pistolet na kulki, a ci zdołali obezwładnić go tępym narzędziem.

Marcin K. został przetransportowany do szpitala, gdzie przejęła go żandarmeria wojskowa, która – mimo, że mężczyzna był pijany – wypuściła go na wolność. Agresor uznał, że dobrym pomysłem będzie powrót na ulicę Buchenwaldczyków.

Reporterom TVN udało się porozmawiać z Marcinem K., oto co od niego usłyszeli:

– Miałem groźby też wcześniej od nich, że po prostu mam przyjść o tej i o tej godzinie. Jestem żołnierzem i postanowiłem, że oczywiście przyjdę. Tylko mówiłem, żebyśmy wyszli po prostu tak jak Polak z Polakiem, dosłownie, twarzą w twarz. No i w tym momencie, kiedy czekałem na nich, to zaczęli wychodzić z deskami i różnymi niebezpiecznymi przedmiotami. Więc postraszyłem trochę tą wiatrówką. Po chwili zostałem uderzony tępym narzędziem. Raz, drugi, trzeci, czwarty aż w końcu zalałem się krwią, przyjechała policja.

Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie gróźb karalnych, które kierowane były do Romów po wypuszczeniu Marcina K. przez żandarmerię.

Źródło: uwaga.tvn.pl
fot. zrzuty ekranu / uwaga.tvn.pl

Media Społecznościowe

0FaniLubię
3,912ObserwującyObserwuj
0SubskrybującySubskrybuj

Nowe informacje