Kamil Cebulski

0

Rozmowa z milionerem

Kamil Cebulski zadziwił wszystkich. Jego pomysły i zaangażowanie pozwoliły mu zostać najmłodszym polskim milionerem. Każdy zadaje sobie pytanie czy istnieje idealny przepis na sukces. Czy pierwszy milion to kwestia przypadku? Jakie cechy powinniśmy posiadać, aby skutecznie rozwijać swoją karierę? Specjalnie dla naszych czytelników Kamil uchylił rąbka tajemnicy i podpowiedział co zrobić, aby zarabiać miliony!

Na początek pytanie, które z chęcią zadałby Ci niejeden zainteresowany. Jak zostać milionerem?
Wiesz co, nie wiem. Chyba najlepiej stąd wyjechać (śmiech). A tak na poważnie to bardzo proste. Z pewnością trzeba pracować. Jeśli mamy jakiś pomysł, to trzeba go po prostu realizować. Tak na dobrą sprawę, jeśli nie zaczniemy kombinować w wieku gimnazjalnym czy licealnym to potem jest ciężko. Na studiach jest już więcej zajęć, pojawia się presja by zarabiać pieniądze, a potem idziemy do pracy etatowej, po której jesteśmy już tak zmęczeni, że nie ma czasu na realizację marzeń. Trzeba pracować od początku, a może gdzieś tam za dziesiątym razem nam się uda.

Czy Twoje osiągnięcia to także łut szczęścia?
Oczywiście, że tak! Szczęście jest bardzo ważne, możemy się starać, robić wszystko by wyszło dobrze, a tu nagle piorun kulisty nas trafi i nic sienie uda. Szczęście owszem, ale istotna jest również nauka i wiedza. Warto czytać książki i nie liczyć na to, że jakakolwiek szkoła nas czegoś nauczy. Każda szkoła uczy tego samego, a my musimy mieć unikalną wiedzę. Nie musimy czytać podręczników zarządzania i marketingu, np. popularnego Kotlera, tylko książki niszowe, mniej popularne, abyśmy dysponowali unikalną mądrością. To wymaga niezwykłego samozaparcia. Człowiek sam musi wiedzieć, że powinien się uczyć. Ja nie studiowałem, no może raz, ale wtedy minister ogłosił, że do wojska nie bierze i przestałem (śmiech). Według mnie zawsze trzeba iść w tym kierunku, aby po skończeniu studiów zacząć zarabiać, dlatego ja krytykuje kierunki humanistyczne, po których i tak nie ma roboty, na rzecz kierunków technicznych czy biznesowych. Jakby nie patrzeć jedyny sposób w Polsce, aby zarobić sensowne pieniądze, tak aby przed trzydziestką kupić dom bez kredytu, to rozkręcić własny biznes.

Rozwój Internetu w Polsce pozwolił Ci zarobić pierwsze poważne pieniądze. Jak wyglądały Twoje początki? Kiedy zdałeś sobie sprawę ze swojej przedsiębiorczości?
Rodziców nie było stać na Internet. Dlatego jeśli korzystałem z sieci, a na rachunku było to wyraźnie wyszczególnione, to musiałem za to zapłacić. Szczerze mówiąc, nigdy nie było momentu, w którym zdał bym sobie sprawę ze swojej przedsiębiorczości. Po prostu nie miałem pieniędzy, aby zaprosić dziewczynę do kina, dlatego się kombinowało. Jak był komputer to przepisywaliśmy prace magisterskie, bo wtedy drukarki komputerowe nie były tak powszechne. Potem zaczęliśmy tworzyć strony internetowe dla firm, dla studentów na zaliczenia i od takich prostych spraw się zaczęło. Wiadomo, jak zarobisz pieniądze to z czasem apetyt rośnie. Kończy się 18 lat, zdajesz prawo jazdy to pewnie jakiś samochód by się przydał, a potem trzeba zatankować itd… Dlatego nie ma takiej rewolucji, że od dzisiaj będę przedsiębiorcą i będę zarabiał pieniądze tylko przychodzi to bardzo naturalnie.

To dlaczego pozostali młodzi ludzie nie zostają milionerami?!
No jest wielu, którym się udało… bo wyjechali za granicę i bardzo dobrze im się powodzi. Można powiedzieć, że nasze pokolenie jest bardzo szczęśliwe i elastyczne. Nasi rodzice nie mogą ot tak po prostu wyjechać za granicę. A czemu nie ma milionerów? W Polsce się nienawidzi ludzi, którzy są pracowici i do czegoś dochodzą – właściwie takich to się tylko opodatkowuje. Ale tu nawet nie chodzi o pieniądze. Każdy przedsiębiorca, każdy kto się czegoś dorobił, to w tym kraju się wstydzi do tego przyznać. Wstydzi się dzielić tą wiedzą, bo nie wiadomo za jakim rogiem czeka urzędnik. Bycie przedsiębiorczym człowiekiem jest karalne w tym kraju – raz ZUS-em, a raz podatkiem dochodowym.

A jednak wielu pomimo trudności prowadzi całkiem solidne firmy. Czy są zatem umiejętności lub cechy charakteru które wyróżniają osoby skazane na sukces?
Wiesz, znam bardzo wielu ludzi, którzy już w wieku licealnym marzą o tym, aby zostać dobrym przedsiębiorcą, nauczycielem czy lekarzem. Ale nie znam nikogo kto powiedziałby w wieku 17 albo 19 lat, że chce zostać najlepszym spawaczem na świecie. To jest śmieszne, ale dobry spawacz potrafi zarobić 50 tys. euro miesięcznie, jeśli ma kwalifikacje, umiejętności, jeśli jest pracowity i potrafi zarządzać małymi grupami ludzi to będzie dobrze zarabiał. Tacy fachowcy są właśnie wynagradzani. Faktycznie te zawody nie cieszą się ogromnym prestiżem, ale są dobrze płatne. Możemy siedzieć w biurze za 1500 złotych, albo zostać najlepszym na świecie glazurkarzem. Jeden ze znajomych, co prawda w wieku moich rodziców, potrafi z kładzenia kafelek wyciągnąć miesięcznie około 8-10 tysięcy złotych. Oczywiście to praca 6-7 dni w tygodniu po 13 godzin, ale tak właśnie zarabia się dobre pieniądze.

Czyli wykształcenie i ciężka praca?
Kiedyś z kolegą zaprosiliśmy do Polski takiego pana, który nazywa się Feliks Zandman. To Polak żydowskiego pochodzenia, który stracił całą rodzinę podczas wojny, sam ukrywał się przez 2 lata w lepiance pod podłogą – nie miał nic. Po wojnie zaczął się kształcić, aby ostatecznie założyć firmę Vishay, która obecnie ma przychody rzędu 2 miliardów dolarów rocznie. I zapytałem go bardzo bezpośrednio – słuchaj jak masz zatrudnić człowieka na poważne stanowisko np. prezesa firmy zarządzającego 3 tysiącami pracowników, to jakie wymagania musiałby spełnić? Długo się nie zastanawiał i odpowiedział mi, że to musi być przede wszystkim człowiek niesamowicie odpowiedzialny, punktualny, rzetelny i lojalny! Nie powiedział, że musi mieć wykształcenie. Sam Zandman skończył Sorbonę w 3 lata, jadąc tam bez znajomości języka. Stwierdził wtedy, że wykształcenie da się zdobyć bez problemu, ale nie nauczysz się odpowiedzialności.

Ty także uważasz, że to odpowiedzialność jest najistotniejsza?
Kiedy młodzi ludzie się mnie pytają czy dany biznes zadziała i mówią, że potrzebują 5 tysięcy złotych to mówię, aby poszli do rodziców. To nie są takie duże kwoty. Oni odpowiadają, że rodzice im nie dadzą tych pieniędzy. Dlaczego? No bo oni we mnie nie wierzą, nie są przekonani. Oczywiście! Jeśli kiedyś się zadeklarowałeś, że przekopiesz ogródek, a potem to odwlekałeś to nie ma co się dziwić. Podobnie, gdy widzą brak konsekwencji – coś zaczynasz i nie kończysz, no to nie ma co się dziwić. Właśnie takie cechy jak odpowiedzialność czy rzetelność, pojawiające w drobnych sytuacjach pokazują, że jesteś solidny. Świadczą o tym, czy w przyszłości będzie nam się dobrze powodzić czy nie. W pewnym momencie przerwałeś wiele swoich dotychczasowych działalności. Czemu tak się stało? Znużyło mnie prowadzenie biznesu w Polsce. Obecnie posiadam firmy w Tajlandii, Zambii i Anglii. Nie wiem czy wiesz, ale 78% firm w Polsce przypuszcza, że są okradane przez własnych pracowników. W Szwajcarii ta liczba wynosi 18%. Dlaczego tak się dzieje? Tutaj powołam się na profesora Marka Koseckiego, który zajmuje się badaniem tego zjawiska od 30 lat. Pracownicy okradają pracodawcę w sytuacji tzw. anomii. Oczywiście na takie zachowania wpływają również inne czynniki, ale jednym z najistotniejszych jest poziom kontroli. Jeżeli pracownik czuje się bezkarny, zaczyna kraść. Podobnie, gdy kontrola jest zbyt silna. Wtedy człowiek czuje się niegodnie i także zaczyna kraść. To znaczy, że jeśli pracodawca okrada mnie z godności, to ja mam moralne prawo, aby także zabierać jego dobra. Problem leży w wyważeniu wymienionych kwestii. W Polsce praktyka pokazuje, że każdy czuje się bezkarny, ale też dodatkowo w przypadku najmniejszej bzdury, każdy czuje się prześladowany.

Prześladowany?
W 2009 roku zostałem zatrzymany przez Policję i dostałem mandat w wysokości 270 złotych za brak informacji o haku w dowodzie rejestracyjnym. Przez 4 lata nie zapłaciłem grosza. Komornik przychodzi, ale pieniędzy nie dostaje. Sąd, aby zastosować zastępczą karę aresztu zbiera się już 7 raz. Może gdyby w tym kraju podobne sprawy załatwiało się w dwa tygodnie, to nie byłoby tylu cwaniaków podobnych do mnie, którzy będą sprawdzać, czy można zapłacić grzywnę w 10 albo 15 lat! To taki mój sport. (śmiech) Z drugiej zaś strony mamy niedawną sytuację z Poznania, kiedy ukradziono dziewczynie portfel. Na miejscu pojawiły się patrole policjantów, tramwaj zamknięto, rozpoczęły się procedury przeszukiwania pasażerów. Kobiety oczywiście czekały 3 godziny dłużej, bo na miejscu nie było funkcjonariuszek, które mogą je sprawdzić i oddać im wolność. Wszystko za głupi portfel. Z każdej strony atakuje nas przesada.

To co zrobić żeby w Polsce było normalnie?
Warto zadać sobie pytanie, które kraje są najbardziej rozwinięte? To Australia, Hong Kong, Botswana, USA, Singapur – generalnie chodzi o byłe kolonie angielskie. Nie wiem co jest w prawie brytyjskim, ale z pewnością jest coś, co pozwala ludziom żyć godnie. Kiedy w Wielkiej Brytanii zatrzymał mnie policjant bo miałem niesprawne światło, to stwierdził, że jest już ciemno i oddał mi zapasową żarówkę z radiowozu! Oczywiście po negocjacjach oddałem mu kilka funtów, aby nie musiał wykładać za nową żarówkę na stacji benzynowej. Dlatego też jestem za tym, aby wypowiedzieć Wielkiej Brytanii wojnę i poddać się na drugi dzień. Może wtedy w naszym kraju będzie normalnie. To także odpowiedź na pytanie, dlaczego przestałem prowadzić działalność biznesową w Polsce.

[TV] Janusz Korwin-Mikke gościem naszego programu

0

Kolejny raz w Gliwicach pojawił się Janusz Korwin-Mikke. Europoseł spotkał się z gliwiczanami w centrum edukacyjnym im. św. Jana Pawła II. Przyjął również zaproszenie do programu „Po godzinach”

[TV] Senator Krystian Probierz gościem naszego programu

0

Kolejnym gościem popularnego programu publicystycznego jest senator prof. Krystian Probierz. W ubiegłorocznych wyborach startował do Izby Wyższej parlamentu z poparciem Prawa i Sprawiedliwości.

Łukasz Fedorczyk i Marek Morawiak zapytali senatora o pomysł podzielenia województwa na śląskie i częstochowskie. Rozmawiano również o programie 500+, kadencyjności w samorządzie i parlamencie oraz o pomysłach na ratowanie kopalń i górnictwa.

 

„Po godzinach” to program realizowany przez dziennikarzy dwóch redakcji. Ostatnie wydanie programu obejrzano 22 tysiące razy.

Małgorzata Socha

0

Pani Małgorzata opowiedziała nam o swojej działalności w fundacji „Dr. Clown”

Jak rozpoczęła się Pani historia z fundacją „Dr. Clown”?
Zaczęła się od zaproszenia Kasi Butowtt, która od wielu lat współpracuje z fundacją i jest niezwykle zaangażowana we wszystkie akcje. Kiedyś poszłyśmy razem na oddział, aby dać trochę uśmiechu dzieciom. To wszystko tak bardzo mnie zauroczyło, że postanowiłam w tym uczestniczyć. Mam poczucie, że w realny sposób przyczyniamy się do czegoś bardzo wielkiego i dobrego. W czasie akcji mogę wykorzystać swoją rozpoznawalność, aby pomagać najmłodszym.

Zatem w jaki sposób pomagacie Państwo dzieciom?
Chcemy je rozbawiać i odciągnąć ich uwagę od choroby, bo wiadomo, że nie ma nic lepszego od śmiechu. Dobre samopoczucie to już połowa sukcesu w leczeniu, co zresztą potwierdził ordynator oddziału dziecięcego. Współpraca z „Dr. Clown” jest mi o tyle bliska, że ja bardzo lubię rozśmieszać ludzi. Mogę dodać, że mam magistra z clowna (śmiech). Najcenniejsza jest właśnie ta radość. W ten sposób możemy bezpośrednio poprawić kondycję dzieci i pomóc tym samym w walce z chorobą. Maluchy często są w złym stanie psychicznym i z pewnością w takich przypadkach najlepszym lekarstwem jest śmiech! W fundacji działam już od kilku lat i czuję, że fundacja zyskuje na popularności. Ludzie, którzy spotkali się z wolontariuszami mają do nas coraz większe zaufanie. Wiedzą, że nasza praca i każda przekazana złotówka dają konkretne korzyści. Nie jest tak, że wpłaca się jeden procent i potem nie wiemy co się z tymi środkami dzieje. Nigdy nie wiadomo kiedy ktoś z naszych bliskich będzie potrzebował pomocy. Wtedy wsparcie ze strony fundacji jest ogromne. Nie ma nic gorszego niż sytuacja kiedy zaczynają chorować dzieci. Po prostu za jeden uśmiech można oddać wszystko, każdy nasz czerwony nosek.

Każdy może zostać clownem?
Muszę zaznaczyć, że nie jestem jeszcze do końca clownem (śmiech), aby nim zostać trzeba przejść odpowiedni kurs i szkolenia. Nie każdy może nim zostać, liczą się odpowiednie predyspozycje. Najważniejsza w tym wypadku jest empatia, która pozwoli poświęcić cząstkę siebie innym. Staram się promować fundację swoją twarzą i nazwiskiem. Zawsze apeluję, aby oddawać co roku swój jeden procent i sama przekazuję środki na rzecz „Dr. Clown”.

Miała już Pani okazję, aby zwiedzić Gliwice?
Gliwice mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły. Jestem zauroczona pięknym średniowiecznym rynkiem i cudowną panoramą miasta, którą miałam okazję zobaczyć z wieży kościoła p.w. Wszystkich Świętych. Jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo urozmaicony jest krajobraz Śląska. Zawsze z wielką przyjemnością odwiedzam Gliwice i sądzę, że może uda się nam organizować takie akcje częściej. Na koniec chciałabym życzyć wszystkim maluchom dużo zdrowia. Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w zupełnie innych okolicznościach!

„Ludzie chcą mieszkać w Zabrzu” Rozmowa z Małgorzatą Mańką-Szulik

Do wyborów samorządowych został miesiąc. Czy Małgorzata Mańka-Szulik utrzyma prezydenturę? Czy Zabrze jest idealnym miastem do życia? Odpowiedź na te pytania czeka poniżej.

A.Rupniewska: Pieniędzy brakuje w prawie każdym sektorze. Zobacz wywiad

0

Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami. Kto wygra wyścig o fotel prezydenta w Zabrzu? Dlaczego chce zostać prezydentem Zabrza, czy pensja 30 tys. zł jej wystarczy i gdzie chce szukać oszczędności? Zapraszamy na rozmowę z Agnieszką Rupniewską.

Jerzy Engel chwali kibiców i stadion w Gliwicach

0

Postaci Jerzego Engela nie trzeba specjalnie przedstawiać kibicom futbolu w Polsce — piłkarz, trener i wieloletni działacz piłkarski. Będąc selekcjonerem reprezentacji Polski wywalczył pierwszy od szesnastu lat awans do finałów mistrzostw świata. Jerzy Engel należał do grona specjalnych gości, którzy przybyli na Stadion Miejski w Gliwicach obejrzeć na żywo spotkanie U-20: Polska – Niemcy. Zapraszamy do lektury wywiadu z byłym trenerem na- rodowej kadry.

Jak ocenia Pan gliwickie spotkanie  Polska – Niemcy? Mamy powody  do zadowolenia — Polacy na  własnym terenie ograli mocną  ekipę Niemców. Ten mecz trzeba przede wszystkim rozpatrywać  w innych kategoriach niż tylko te sportowe. Zacząć trzeba do tego, że była fantastyczna oprawa. Na  stadionach jak ten w Gliwicach  z przyjemnością ogląda się grę  takich drużyn do lat dwudziestu  w obecności kilku tysięcy kibiców, którzy zachowywali się w fantastyczny sposób. W końcówce dodali rzeczywiście wiele sił i energii  piłkarzom. Naprawdę z wielką  przyjemnością oglądało się to  spotkanie do ostatniego gwizdka  sędziego. Także od tego trzeba było zacząć. Gratulacje dla wszystkich, którzy dołożyli cegiełkę do  tego, aby taki obiekt powstał. Druga sprawa to nasza reprezentacja. Każdego roku, rocznik U-20 występuje w Turnieju Czterech Narodów i powiedziałbym, że jest  to kadra selekcyjna. Chłopcy ogrywają się,nabierają doświadczenia,  tak jak dzisiaj w starciu z zawsze  świetnie zorganizowanym zespołem niemieckim. Niemcy, organizacyjnie byli dzisiaj lepsi, ale  u nas widziałem indywidualności.  Jest kilku zawodników, którzy rokują bardzo dobre nadzieje na  przyszłość,mogą przeskoczyć pewne etapy szkolenia i dostać się  wkrótce do pierwszej drużyny. Przypomnę, że tacy gracze jak Wszołek,Teodorczyk, których widzimy w kadrze, właśnie w tym  roczniku złapali potrzebne doświadczenie.

W Polsce panowało przekonanie,  że zawodnik 23, 24-letni jest wciąż  młody i perspektywiczny,tymczasem na Zachodzie do tego miana  pretendują piłkarze kilka lat młodsi.
Oczywiście. W tym roku, mamy  wyjątkowy boom na młodych piłkarzy, którzy grają w Ekstraklasie. Pomógł przepis PZPN-u, nakazujący grę młodych zawodników  na boiskach Ekstraklasy i I ligi.  Zapis udrożnił im drogę do kariery. Wreszcie finanse, które wymogły na klubach zaniechanie poszukiwań za granicą i skupienie się na  rodzimym podwórku. Ci młodzi  gracze pokazują się ze znakomitej  strony na boiskach Ekstraklasy i I ligi. Zapis udrożnił im drogę do kariery. Wreszcie finanse, które wymogły na klubach zaniechanie poszukiwań za granicą i skupienie się na rodzimym podwórku. Ci młodzi gracze pokazują się ze znakomitej strony na boiskach Ekstraklasy. Mógłbym w każdym klubie wymienić zawodników 17, 18, 19, 20- letnich, tych co regularnie występują, zdobywa ą bramki, wyróżniają się. Jest naprawdę świetna fala młodzieży w naszym kraju.

Czy nie jest tak, że niektórych piłkarzy zbyt szybko skazuje się na wielką karierę i wywierane na nich obciążenie tak naprawdę nie pozwala im się rozwijać?
To nie jest tylko nieszczęście  mediów… podam przykład Milika, który jest oferowany chyba  wszystkim klubom Europy. I to jest prawdziwe nieszczęście, ponieważ nie wpływa to korzystnie na samego zawodnika i ta presja,  którą odczuwa na swoich bar- kach, może go przerosnąć. Po- patrzymy, ilu młodych wyjeżdża  za granicę, potem wracają do  Polski, muszą się odbudować. Jesteśmy w Gliwicach, do których prosto z kadry C Realu  Madryt wrócił Kamil Glik, również po odbudowanie formy. Potrzeba kilku lat, żeby dojść do takiej dyspozycji, w jakiej zawsze chcielibyśmy go oglądać. Jeżeli  dalej będzie prowadzona „rabunkowa” gospodarka naszymi  talentami to niestety będziemy mieli duże kłopoty.

Jakie wrażenie wywarł na Panu  grający przeciwko Niemcom bramkarz Jakub Szumski, broniący na co dzień barwach Piasta Gliwice?
Przy pierwszej bramce trochę  się pogubił. Najpierw bardzo ładnie bo obronił, a później dostał  piłkę między nogi w miejscu, w którym się poprawnie ustawił do  obrony kolejnego uderzenia. Odchodząc od tej sytuacji, jest to zawodnik, mający w sobie potencjał,  sporą dawkę talentu. Tylko musi  systematycznie stawać między  słupkami. Golkiper, który nie gra  ma zdecydowanie gorzej niż zawodnik z pola. Widać w nim trochę braków regularnego grania, ale z pewnością jest to talent  i warto mu się przyglądać.
Pojedynek zgromadził na trybunach ponad 3,5 tysiąca widzów. Jak na mecz reprezentacji i rangi towarzyskiej to spora frekwencja.
Można być tylko mile zaskoczonym, chociaż takie obiekty  przyciągają widzów. Widać tutaj  dbałość o każdego fana, który  może obejrzeć spotkanie w naprawdę komfortowych warunkach. Dzisiejsze zachowanie kibiców było wzorowe i to trzeba  podkreślać. Na naszych stadionach takie zachowanie powinno  być właśnie wzorem do naśladowania.

Czy pozytywny odbiór tego meczu sprawi, że Polski Związek Piłki Nożnej będzie miał na uwadze  stadion w Gliwicach przy wyborze  kolejnych obiektów na spotkania  kadry?
Oczywiście. Jestem osobą, która  proponuje miejsca i cieszę się  bardzo, że przyjechałem do Gliwic obejrzeć to piłkarskie widowisko. Z wielką przyjemnością zorganizujemy tutaj kolejny mecz, nawet  wyższego rocznika reprezentacji.

Kończąc temat pojedynku, gdyby  miał Pan skomentować zespół  Piasta Gliwice? Beniaminka Ekstraklasy, który wbrew przedsezonowym opiniom – poczyna sobie  nieźle w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.
Mówiłem już w mediach, że lubię Piasta za jedną ważną rzecz  — gra futbol na „tak”. Taki futbol,  który ja preferowałem, tzn. ofensywny, zorientowany na zdobywanie bramek. Pozostaje się cieszyć, iż taki „świeżutki” zespół  idzie do przodu i radzi sobie w Ekstraklasie. Dziękuję za rozmowę

 

 

 

 

[TV] Rektor Arkadiusz Mężyk gościem naszego programu

0

W jakiej kondycji jest Politechnika? Kolejnym gościem programu „Po godzinach” jest prof. Arkadiusz Mężyk, rektor elekt Politechniki Śląskiej.Nowy włodarz uczelni swoją funkcję zacznie sprawować od 1 września. Do tej pory Politechniką kierować będzie dotychczasowy rektor prof. Andrzej Karbownik.

W jakiej kondycji jest Politechnika?

Z prof. Arkadiuszem Mężykiem rozmawiamy m.in. o pomyśle zagospodarowania i ożywienia ulicy Akademickiej, problemie parkingów i małej liczbie autobusów dojeżdżających w okolice uczelni. Zachęcamy do oglądania najnowszego wydania najpopularniejszego programu publicystycznego realizowanego w gliwickich mediach.

Więcej na www.facebook.com/dzisiajwgliwicach

COVID-19. Istnieje metoda, która pozwala wzmocnić organizm

0

– Z moich doświadczeń wynika, że możemy działać na trzech etapach przy COVID-19. Przede wszystkim budując odporność, zanim ktoś zachoruje. Dla mnie, jako lekarza, oczywiście najważniejsza profilaktyka – mówi dr Joanna Gawlikowska. W katowickiej klinice Vitalea, przy zastosowaniu ozonoterapii pomaga dojść do zdrowia osobom, które stoczyły walkę z koronawirusem.

Na czym polega terapia pocovidowa przy wykorzystaniu ozonu? Jak wyglądają terapie ozonem dedykowane pacjentom, którzy przeszli koronawirusa?

Pacjent w klinice przychodzi do mnie na konsultację, która niewiele kosztuje jest, co uważam jest naprawdę korzystne, bo w większości klinikach trzeba za nią słono zapłacić. Poświęcam pacjentowi tyle czasu ile potrzebuje. Proszę by przyniósł aktualne wyniki badań, jeśli je posiada. Z reguły konsultacja ze mną trwa około 30 minut, rozmawiamy o wszystkich jego problemach zdrowotnych. Zawsze proszę, żeby pacjenci, którzy przychodzą na ozonoterapię byli nawodnieni lub nawodnimy ich w klinice. Jeśli pacjent nie pije wody, ciężko jest pobrać odpowiednią ilość krwi. Pielęgniarki w klinice zakładają pacjentowi wenflon i podłączają go do zestawu, dzięki któremu pobierana jest krew. Cały zestaw podłączony jest do maszyny do ozonoterapii, która po włączeniu ozonuje pobraną już krew. Dzięki temu zwiększa się ilość tlenu uwalnianego przez krwinki czerwone, co pozwala na dotlenienie wszystkich tkanek organizmu oraz zapobiegnięcie hipoksji. Później w tym samym trybie krew jest z powrotem podawana pacjentowi. Cały zabieg trwa około 15 min.

Tylko 15 minut? Dosyć krótko

Tak, zawsze zachęcam, żeby pacjenci po ozonowaniu zdecydowali się jeszcze na kroplówkę z glutationem czy witaminą C, jako wspomagającą. Duże ilości witaminy C również działają uodparniająco i może przyczynić się do zapobiegania zakrzepicy. Całość po prostu rozbija agregację krwi, która jest tak bardzo niebezpieczna dla zachorowań na Covid.

W jaki sposób ozon wzmacnia organizm? Co daje?

Ozon jest wzbogaconą formą tlenu. Niektórzy mówią, że jest najskuteczniejszym istniejącym środkiem antywirusowym, przeciwbakteryjnym – antyseptycznym. Nie tylko działa na koronawirusa, ale także na większość drobnoustrojów. Sam ozon jako ozonoterapia, czyli hemotransfuzja krwi, ma działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe, dzięki czemu modeluje wrodzoną i nabytą odporność. Ozon ma także zdolność oksydacyjną, co ma kluczowe znaczenie, ponieważ jeśli ktoś zachoruje na COVID-19, ona hamuje i zmniejsza stres oksydacyjny, który odpowiada za nasz stan w trakcie tej choroby. Zdolność oksydacyjna, którą zawiera ozon powoduje praktycznie wszystkie działania sprzyjające przenoszeniu tlenu do czerwonych krwinek oraz zdolność aktywacji metabolizmu.

Czyli dzięki ozonoterapii możemy uchronić się przed koronawirusem?

Z moich doświadczeń wynika, że możemy działać na trzech etapach przy COVID-19, ale przede wszystkim budując odporność, zanim ktoś zachoruje. Profilaktyka zdrowia oraz budowanie odporności są kluczowe. Druga rzecz to jest niszczenie wirusa, na etapie, gdy my jeszcze nie wiemy, że jesteśmy chorzy, ale mieliśmy kontakt z osobą zakażoną. Zwykle do zachorowania COVID-19 dochodzi 7 dni po kontakcie, ale są też doniesienia o 10 dniach a nawet dwóch tygodniach. Poddając się ozonoterapii, możemy „dezaktywować” tego wirusa, nie dochodząc do etapu, gdy będzie u nas powodował objawy.

A trzeci etap? Rozumiem, że dotyczy leczenia powikłań pocovidowych

Kolejną rzeczą jest sytuacja, w której możemy nasz stan zdrowia poprawiać po przejściu COVID-19. Tacy pacjenci powinni wzmacniać swoją odporność, ponieważ jest znacznie słabsza. Dla mnie jako lekarza oczywiście jest najważniejsza profilaktyka, dlatego zalecam najbardziej pakiet antycovidowy, czyli działanie przed zarażeniem. Nikt nie wie jak do końca zachowuje się ten wirus, czy nie zostawia jakiś śladów w organizmie, które ujawnią się po spadku odporności, dlatego zaleca się terapię ozonową, żeby tę odporność zwiększyć.

Jakie są jeszcze najczęstsze powikłania po COVID-19?

Najgorszą jest mgła mózgowa – stan, w którym nie do końca nasz układ nerwowy działa tak jak należy i to ludziom bardzo przeszkadza. Niektórzy mają problemy z układem oddechowym. Dużo jest przypadków z zaburzeniami rytmu serca, mimo wcześniejszego braku chorób współistniejących, dlatego pacjentom po koronawirusie zalecam zrobienie badania EKG i RTG płuc. Tłumaczę pacjentom, żeby nie bagatelizowali tej choroby – nie dość, że mogą ciężko przechodzić COVID-19, to na dodatek trudno będzie im później dojść do zdrowia. Niektórzy pacjenci, którzy przeszli koronawirusa, nawet w miarę łagodnie, potem nie byli w stanie w ogóle uprawiać sportu, biegać, co niegdyś robili. Jedna pacjentka mówiła, że nie była w stanie pójść z psem na dłuży spacer. To były młode dziewczyny, które były wcześniej zdrowe.

Kto w takim razie najbardziej jest narażony na powikłania?

Cukrzyca bardzo zwiększa ryzyko ciężkiego przejścia. Sama waga w sobie powoduje problemy z oddychaniem. Ludzie, którzy mają nadwagę lub cierpią na otyłość są najbardziej narażeni na ciężkie przejście COVID-19. Poza tym podobnie większość chorób przewlekłych tzw cywilizacyjnych, jak hiperlipidemia, choroba niedokrwienna serca, wspomniana cukrzyca i nadciśnienie.

Ile należy wykonać takich terapii, żeby dojść do zdrowia?

Ciężko powiedzieć. W Polsce to nie jest terapia standardowa, za to we Włoszech i Hiszpanii jest bardzo popularna a bardzo zaczęto ja włączać w cykl leczenia jak zaczęła się epidemia. W tych krajach ozonoterapia jest bardzo rozwinięta. Są przypadki, w których szczególnie należy skupić się na ozonie. Zalecam zrobienie dziesięciu terapii minimum. Profilaktycznie spokojnie można raz na tydzień. Po koronawirusie na pewno dwa lub trzy razy w tygodniu. Próbowałabym dojść nawet do dwudziestu terapii ozonowych.

J. Wenderlich: „Będziemy stukać pięścią w stół”

0

Nie boi się pan, że to może być jeden z ostatnich wywiadów? W niektórych sondażach Zjednoczona Lewica nie przekracza wymaganego dla koalicji progu 8% poparcia. Nawet partia Ryszarda Petru dostaje więcej.
Ja się nigdy nie boję i wiem, że na opinie i moje, i kolegów mojej formacji – Zjednoczonej Lewicy – zawsze będzie zapotrzebowanie, bo jest tam szacunek dla wszystkich, nie ma kłótni, nie ma wrzasku, nie ma obiecanek bez pokrycia – jest dialog z ludźmi i chęć pracy. To zawsze zyskuje zwolenników. A ta formacja, którą pan wymienił i jakoby ona miała mieć 8-9%, no niech tak pozostanie, tyle że w sondażach. 



Może niskie notowania wynikają z takiego niezdecydowania – Lewica, zdaje się nie do końca wie jaka chce być – ta stara, „konserwatywna” czy już ta bardziej nowoczesna, liberalna.

Zjednoczona Lewica jest nowoczesna, pracowita i ma świetnych kandydatów. Kiedy jestem tutaj w Gliwicach, w Bytomiu, Zabrzu, kiedy czytam listy z tego regionu, to cieszę się, że tak często, jako swojaka zaczyna się traktować Tomasza Kalitę, który jest liderem naszej listy. Spotykałem się z załogą Bumaru, z wieloma pracownikami, tam jest dużo problemów nierozwiązanych, bo z samych obietnic rządowych Bumar-Łabędy nie wyżyje. Miło mi było, kiedy widziałem jakie jest tam zaufanie właśnie do Tomasza Kality. On wiele interwencji w sprawach związanych z tym regionem, m.in. Bumarem-Łabędy już podejmował.

wenderlich kalita morawiak

Tomasz Kalita to jest kolejna odsłona pokoleniowej zmiany?
Tomasz Kalita jest człowiekiem rzeczywiście swoistym, bo z jednej strony ma dużo doświadczenia, więc kiedy z nim rozmawiam, zasięgam jego rad w wielu sprawach, to wydaje mi się, że doświadczeniem jest równym mnie, ale z drugiej strony, kiedy on nadaje tempo w pracy, to wiem, że mnie tego tempa może już brakuje. To mi u niego imponuje, że on jest doświadczeniem stary a emocjami i pasją do pracy młody.



Śląskie zostanie podzielone? Czy PiS uratuje kopalnie? Czy 500 zł wystarczy?

0

Kolejnym gościem najpopularniejszego programu publicystycznego w Gliwicach jest senator prof. Krystian Probierz.